Plan treningowy jest szczególnie istotny dla osób, które swoją przygodę z bieganiem dopiero zaczynają, choć również na późniejszym etapie wielu biegaczy ma określony system, którego dość mocno się trzyma. W treningu biegowym jest jednak jedna najważniejsza i najtrudniejsza do utrzymania rzecz: motywacja. Jeśli mamy ją, to i plan treningowy będzie nam potrzebny na dłużej, niż tydzień.

Początki jak zawsze są najtrudniejsze

Oczywiście jeśli dotychczas szczytem naszych biegowych umiejętności był galop do podjeżdżającego na przystanek tramwaju lub gonitwa za uciekającym dzieckiem, to początki mogą nas przyprawić o zadyszkę. A właściwie to mimo wszystko nie powinny, bo jeśli będziemy trzymać się odpowiedniego przebiegu tej przygody, to zanim ruszymy na kilkumetrową wycieczkę, to zaczniemy się do tego stopniowo przygotowywać. Warto na początku wybrać się na dłuższe spacery, w które stopniowo możemy wprowadzać przerywniki w postaci truchtów (ich ilość i długość powinna być zależna od naszych własnych możliwości), których częstotliwość stopniowo powinna się zwiększać. Szczególnie na początku bardzo istotne jest zwracanie uwagi na zasadę, która mówi o tym, że powinniśmy biegać na tyle szybko, żeby pobudzić mięśnie do pracy, ale i na tyle wolno, żeby nasze płuca dawały radę stosunkowo normalnie pracować. Najlepszym wyznacznikiem tempa jest to, że powinniśmy być w stanie swobodnie rozmawiać, dlatego dobrym pomysłem jest rozpoczęcie przygody z bieganiem razem z jakąś inną osobą. Jeśli mamy pulsometr, to możemy obserwować to, co nam pokazuje i pilnujmy, żeby jego wartość nie przekraczała 150 uderzeń na minutę.

biegaczka trening

Od 20 minut truchtu do 20/40/60 minut biegu

Tak jak pisałam wyżej w większości planów wszystko zaczyna się od marszu przeplatanego truchtem, później biegiem, ale różny jest ostateczny poziom zaawansowania biegu – najczęściej po 8 tygodniach powinniśmy osiągnąć poziom, w którym bez zadyszki pobiegamy 20 lub 30 minut (w zależności od intensywności biegu), a w kolejnych dwóch miesiącach dojdziemy do 40 lub 60-minutowego, swobodnego biegu. Punktem wspólnym jest to, że większość planów zakłada tę samą częstotliwość treningu, czyli trzy/cztery razy w tygodniu w zależności od dni w które biegamy (poniedziałek, środa, piątek i niedziela, lub wtorek, czwartek i sobota). I jest jeszcze jedna standardowa rzecz – nie możemy się poddać. Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale jeśli nie odpuścimy przez kilka pierwszych biegów, to treningi będą dla nas naturalne, zyskamy lepszą figurę i samopoczucie (ach te endorfiny). To chyba wystarczająco argumentów, żeby stwierdzić, że warto?

Czytaj więcej na: http://runandbike.pl/